Historia Pałacu w Kopicach piórem Marka Gaworskiego:

Pałac w Kopicach to jedna z najwspanialszych XIX-wiecznych rezydencji w Polsce. Swoim wyglądem przypominał bardziej bajkową budowlę, niż siedzibę śląskiego rodu. Jego historia jest tak samo niezwykła, jak historia samej rodziny, która przyczyniła się do jego powstania. Jest to budowla, obok której nie można przejść obojętnie. Wzbudza wiele emocji – od radości, gdy widzimy jak piękny i okazały był niegdyś ten pałac, po złość, gdy przychodzi nam pochylić się nad jego losem i obecnym stanem. Bo trzeba przyznać, że pałac w Kopicach to najprawdopodobniej najpiękniejsza ruina na Śląsku. (…)

 

                                                                    

Zanim dojdę do opisu losów jednej z najwspanialszych śląskich rezydencji, przybliżę Wam, drodzy czytelnicy, historię jak z bajki o Kopciuszku i księciu (tu w roli głównej hrabia ze znamienitej rodziny), ich wielkiej miłości i szczęśliwym życiu aż do śmierci. Dodam tylko, że to historia prawdziwa.

Sięga ona swoim początkiem lat osiemdziesiątych XVIII wieku. Wówczas to we wsi Makoszowy, nieopodal Zabrza, przyszedł na świat Karol Godula.

 

                                                                         

 

Pominę jego lata młodzieńcze, gdyż niczego nie wnoszą do tego opowiadania, za wyjątkiem informacji, że odebrał on nauki praktyczne przy działalności gospodarczo-przemysłowej klasztoru w Rudach, do którego uczęszczał. Na początku XIX wieku podjął pierwszą pracę, którą była funkcja skarbnika u Karola Franciszka hrabiego von Ballestrema. Z biegiem lat wykazywał się niezwykłą inteligencją i mądrością na zajmowanych stanowiskach, aż w końcu objął posadę zarządcy majątku. Dzięki trafnym wskazówkom Goduli, majątek Ballestrema powiększał się, a podpowiadane inwestycje przynosiły wielkie zyski. W 1815 roku hrabia przekazał Goduli w udziale 28 tzw. kuksów (udziałów) z huty cynku „Karol”. Doceniony w ten sposób Godula odwdzięczył się Ballestremowi z nawiązką, gdyż, po przebudowie, cynkownia stała się największą w Europie, co w efekcie pomnożyło zyski obojga. W 1822 roku Karol Godula otrzymał kolejne 28 kuksów, co stanowiło już niemal 50% udziałów w całym przedsięwzięciu. Majątek swój powiększał z roku na rok, otwierając coraz to nowe kopalnie węgla czy też galmanu. W 1826 roku został właścicielem majątków Orzegów i Szombierki, gdzie w latach 1841-1845 zbudował swój pałacyk. Ciekawostką jest to, że nadal mieszkał w swoim domu w Rudzie, a pałac służył mu jedynie w czasie wizyt znamienitych gości lub podczas rozmów handlowych. Cztery lata później Godula rozwiązał swój „kontrakt” z Ballestremem, ale nadal pozostawał jego doradcą. W czasie kryzysu w latach 30/40. XIX wieku poradził sobie znakomicie, chroniąc swój kapitał od bankructwa. Czterdzieści lat pracy zaowocowało milionową fortuną. Przez całe życie poświęcał się jej całkowicie, nie zabiegając o zainteresowanie ze strony płci przeciwnej. Zresztą, swoim wyglądem nie zachęcał żadnej z pań, a wręcz przeciwnie – wzbudzał jedynie lęk. Było to spowodowane tym, że podczas pełnienia funkcji leśniczego w dobrach Ballestrema został napadnięty przez kłusowników, którzy, chcąc się na nim zemścić za wprowadzanie nowych porządków, bestialsko go poranili i powiesili za jedną nogę na drzewie. Jego oszpecona bliznami twarz oraz okaleczona ręka i noga skutecznie odstraszały panie. Nie miały za to żadnego wpływu na małą Joasię Gryczik. 

 

                                                                                   

Czteroletnia dziewczynka pojawiła się w domu Goduli w 1846 roku. Jej matka Antonina przyprowadziła ją do służącej mężczyzny z prośbą o opiekę, gdyż dziecko było dla niej „kulą u nogi” podczas poszukiwań nowego męża. Joannie nie przeszkadzała okaleczona twarz Goduli i bardzo go polubiła. Jak się okazało - z wzajemnością. Karol zatrudnił dla niej domowego nauczyciela i traktował ją jak własną córkę. Niestety, 6 lipca 1848 roku zmarł we Wrocławiu z powodu choroby nerek. W szpitalu, na dzień przed śmiercią, sporządził testament, w którym wszystkie swoje dobra (…) przekazał Joannie Gryczik. Były to niemal 2 miliony talarów (6 milionów marek). Gdyby jednak Joanna zmarła bezpotomnie, cały majątek miał trafić w ręce potomków sióstr zmarłego. Ten nieostrożny zapis ściągnął na głowę dziewczyny ogromne niebezpieczeństwo i przyczynił się do licznych prób jej zabójstwa. Sprawa była na tyle poważna, że opiekunowie Joanny postanowili umieścić ją we wrocławskim klasztorze sióstr urszulanek, w którym przebywała do 1849 roku. Po powrocie zamieszkała w pałacu w Szombierkach, gdzie pobierała staranne nauki i wychowanie. 

 

                                                                              

Ze względu na grożące jej nadal niebezpieczeństwo ze strony krewnych Goduli, opiekun dziewczyny - Maximilian Scheffler - przewiózł ją do swojej willi we Wrocławiu, a później ponownie trafiła do sióstr urszulanek. Tam pobierała dalsze nauki, po zakończeniu których zamieszkała w domu Schefflera. Jej majątek zaś stale się powiększał. Jego wielkość stała się obiektem zainteresowania przeróżnych kawalerów, pragnących wzmocnić swoją pozycję społeczną dzięki milionom młodej dziedziczki. We Wrocławiu, podczas jednego z przedstawień teatralnych, Maximilian Scheffler przedstawił dziewczynie Hansa Ulricha Schaffgotscha, starszego od niej o 11 lat przedstawiciela jednej z największych arystokratycznych rodzin na Dolnym Śląsku, który nie mógł liczyć na spadek po bogatych rodzicach ze względu na dalekie miejsce na liście dziedziców. Można powiedzieć, że oprócz nazwiska nie posiadał za wiele. Młodzi zakochali się w sobie z wzajemnością.

 

                                                                      

No ale cóż z tego, skoro Joanna nie miała szlacheckiego pochodzenia. Chciano uniknąć mezaliansu z udziałem tak znanych nazwisk i tak grubych milionów, które stały za młodą Gryczikówną. Udało się. 4 czerwca 1858 roku król Fryderyk Wilhelm IV nobilitował Joannę do stanu szlacheckiego, nadając jej herb. Odtąd mogła się również posługiwać nazwiskiem Gryczik von Schomberg-Godulla. 

 

                                                                         

Nic więc nie stało już na drodze do zatwierdzenia małżeństwa. Rozpoczęły się przygotowania do ślubu. 23 października 1858 roku w dawnym pałacu Goduli w Szombierkach podpisano umowę ślubną, a sama ceremonia odbyła się 15 listopada w bytomskim kościele pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Była to ogromna uroczystość z udziałem wielu gości, którzy zjeżdżali już od kilku dni. Na trzy doby przed ceremonią przybył ojciec Hansa Ulricha - hrabia Emanuel, po nim pojawił się biskup Anton Ernst von Schaffgotsch z Brna, który udzielił młodym sakramentu oraz stryjowie i brat - Leopold Gotthard. Nie mogło zabraknąć także krewnych i przedstawicieli skoligaconych śląskich rodzin, m.in. Praschmów, Frankenbergów, von Fürstenbergów i von Saurma-Jeltschów.

Uroczystości przedślubne odbywały się z wielką pompą. Wieczorem 14 listopada do pałacu w Szombierkach przybyła delegacja robotników, mieszkańców i urzędników – niemal pół tysiąca ludzi. Nie brakowało prezentów i okolicznościowych telegramów z życzeniami. W jednej z wrocławskich gazet parę dni wcześniej można było przeczytać: „Za kilka dni u Immerwahra wystawiona będzie na widok publiczny wyprawa krezusowej panny Gryczykównej, która uzyskawszy szlachectwo nazywa się Joanna Gryczyk de Schomberg-Godula. W tym miesiącu jeszcze odda ona swoją rękę wraz z milionami swojemu hr. Schaffgotsch, a tak doskonale już wdrożyła się w rolę, którą później ma odegrać, że przysiągłbyś, iż urodziła się hrabianką lub xsiężniczką, a nie córką biednego wieśniaka. Że w teatrze, gdzie prawie codziennym jest gościem, zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie, a wszystkie oczy, lornety i perspektywy ku niej są zwrócone, nie potrzebuje wzmianki; jest ona przecież najbogatszą osobą w całym państwie pruskiem, może nawet i w całem kraju niemieckim, a wiek nasz zwykł cenić, po części przynajmniej, ludzi podług tego co mają w kiesce”.

Po ślubie młoda para zamieszkała we Wrocławiu - początkowo u Schefflera, a potem w nowo zakupionym domu należącym wcześniej do hrabiego Frankenberga.

 

                                                        

Wrocław był jednym z ulubionych miejsc Schaffgotschów, którzy w 1888 roku zakupili jeszcze jedną kamienicę i rozbudowali ją w okazały pałac, istniejący zresztą do dziś. Powodem przenosin i nowej inwestycji był m.in. doskwierający Schaffgotschom hałas dobiegający od ulicy.

W tym miejscu należy podkreślić, że jedynym majątkiem Hansa Ulricha był posag żony, całe odziedziczone bogactwo należało bowiem do Joanny. W niczym nie przeszkadzało to zakochanym. Do czasu uzyskania przez nią pełnoletności Hans Ulrich zarządzał majątkiem w imieniu żony. Zresztą, właśnie w ten sposób nabył on kopickie dobra. Od 1865 roku Joanna mogła już samodzielnie decydować o swoich pieniądzach.

Małżonkowie byli ze sobą bardzo szczęśliwi, a ich mienie z czasem znacznie się pomnażało i wciąż nabywali nowe dobra. Schaffgotschowie na zawsze pozostali ludźmi prostymi, z wielkim sercem okazywanym często mieszkańcom ich majątków. Dbali o robotników, zakładali kasy zapomogowe oraz kuchnie mleczne. Fundowali kościoły, ochronki, szkoły i szpitale. Często pokazywali się w górnośląskich strojach. (…).

Z małżeństwa Schaffgotschów zrodziło się czworo dzieci: syn Hans Karl Gotthard (1859) i córki - Clara (1860), Elisabeth (1862) i Eleonora (1864) - jedyna, która przyszła na świat w Kopicach, w odróżnieniu od reszty rodzeństwa urodzonego we Wrocławiu i w Berlinie.

Na początku lat sześćdziesiątych XIX-wieku zapadła decyzja o budowie nowej siedziby rodzinnej godnej Schaffgotschów. Wybór padł na Kopice – oazę spokoju i ciszy, w przeciwieństwie do Wrocławia i Górnego Śląska. Stary, XVIII-wieczny pałac, należący wcześniej do rodziny von Francken-Sierstorpff, planowano przekształcić w rezydencję, która już samym wyglądem miała podkreślać status i zamożność Joanny i Hansa Ulricha – pary, która należała do grona najbogatszych osobistości na Śląsku, a nawet i w ówczesnej Europie.

Do wykonania projektu i prac budowlanych zatrudniono Carla Lüdecke, z którym Hansa Ulricha łączyła wcześniejsza znajomość ze Schlesischer Kunstverein. Pierwsze plany zostały wykonane w 1863 roku, a związane z nimi prace trwały cały rok, co potwierdzają niektóre z rysunków, na których odnotowano rok 1864. Spory udział w projekcie pałacu miał sam Schaffgotsch, którego zamysłem było uczynić z budowli rezydencję prezentującą malowniczy styl średniowieczny. (…). W 1864 roku jednocześnie ruszyły prace zarówno przy pałacu, jak i przy przekształceniu okazałego parku krajobrazowego. (…)

 

Schaffgotschowie dzielili swój wolny czas i pracę pomiędzy Kopice, Wrocław i Bytom. Dzięki rozważnym i umiejętnym posunięciom handlowym majątek rodziny z roku na rok się pomnażał. Głównym trzonem ich finansów były kopalnie węgla kamiennego, generujące największe zyski oraz kopalnie galmanu i - mniej rentowne - huty cynku. Pod koniec XIX wieku Schaffgotschowa zakupiła kilka kopalni, które niedługo potem odsprzedała z zyskiem. W 1905 roku powstała spółka akcyjna „Gräflich Schaffgotsche`sche Werke”, której była głównym udziałowcem, jednak już rok później przekazała swoje akcje czwórce dzieci i wnukom.

15 listopada 1908 roku Schaffgotschowie hucznie obchodzili 50-lecie małżeństwa. Pamiątką tego wydarzenia jest pięknie wydany album, którego autorzy opisali m.in. życie i osiągnięcia Goduli oraz uroczystości związane ze ślubem jubilatów zawartym w 1858 roku, a także ich późniejsze inwestycje i działalność dobroczynną na rzecz mieszkańców Górnego Śląska. (...)

 

W Kopicach wychowywały się dzieci Schaffgotschów i tu też kres życia zastał ich rodziców. Joanna zmarła 21 czerwca 1910 roku na atak serca, a 27 czerwca odbył się jej pogrzeb. Hrabinę pochowano w rodzinnym mauzoleum zbudowanym tuż obok kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego w Kopicach.

 

                                                     

 

W uroczystościach pogrzebowych brała udział rodzina, pokrewne oraz zaprzyjaźnione rody szlacheckie, okoliczna ludność, a także delegacje urzędników i robotników z górnośląskich hut, kopalń i zakładów przemysłowych. Niespełna pięć lat później dołączył do niej ukochany mąż Hans Ulrich. Hrabia zmarł 18 lutego 1915 roku i spoczął w grobowcu obok żony. Według obowiązujących zasad, schedę po ojcu powinien przejąć najstarszy syn, w tym wypadku jedyny - Hans Karl Gotthard. Tak się jednak nie stało. (…)Po ukończeniu szkół i odebraniu nie do końca starannego – jak się okazało – wychowania, hrabia wyruszył do Europy. Można powiedzieć bez ogródek, że fortuna rodziców zdecydowanie nie miała na niego dobrego wpływu. Rozliczne romanse, wystawne przyjęcia, szastanie pieniędzmi bez umiaru i zaciągane przez niego długi doprowadziły do podjęcia przez jego rodziców decyzji o swego rodzaju „ubezwłasnowolnieniu” syna i pozostawieniu go jedynie z marną pensją. W 1888 roku Schaffgotschowie zakupili dla niego pałac w Sulisławiu (…). 26 lutego 1889 roku żoną hrabiego została Paula von Fürstenberg. Para zamieszkała w pałacu w Sulisławiu, gdzie urodziła się trójka ich dzieci (…)

Z biegiem lat konflikt pomiędzy Hansem Karlem a jego rodzicami złagodniał i w 1908 roku rodzina zamieszkała razem w Kopicach. Rok później Sulisław został sprzedany. Małżeństwo hrabiego przerwała śmierć Pauli - 23 listopada 1914 roku. W maju 1916 roku Hans Karl Gotthard ponownie się ożenił. Poślubił Irenę hrabinę Schaffgotsche z czeskiej linii. Nie cieszył się długo kolejnym małżeństwem, gdyż zmarł dziewięć miesięcy później. Śmierć dosięgnęła go 25 lutego 1917 roku, a pochowany został w rodzinnym grobowcu w Kopicach. Jak wspomniałem powyżej, kolejnym właścicielem Kopic, w 1915 roku, nie został Hans Karl Gotthard, lecz jego najstarszy syn Hans Ulrich Gotthard, który odziedziczył rodzinny majątek zgodnie z ostatnią wolą jego szacownego dziadka(…)

Hans Ulrich Gotthard urodził się 9 grudnia 1889 roku w pałacu w Sulisławiu jako pierwszy z trojga dzieci. Ożenił się dość późno jak na owe czasy, bo dopiero w wieku 29 lat. Nie czekając na zakończenie I wojny światowej, 9 kwietnia 1918 roku poślubił w Berlinie Sophie Josephine hrabinę Henckel von Donnersmarck (…)

 

                                                                   

Hrabia Hans Ulrich Gotthard sprawował pełnię władzy nad interesami Schaffgotschów. Był również Kawalerem Honoru Zakonu Maltańskiego, podobnie jak jego ojciec i dziadek. Niestety, czasy w których przyszło mu żyć należały do najcięższych lat XX wieku. Tzw. wielki kryzys gospodarczy, a potem okres rządów Adolfa Hitlera, odcisnęły piętno nie tylko na życiu jego i jego rodziny, ale również na stanie ich finansów. (…)

Pod koniec życia hrabia Hans Ulrich Gotthard Schaffgotsch podupadł na zdrowiu, na co ogromny wpływ miały przebyte wylewy oraz problemy z nadciśnieniem. Zmarł 18 maja 1943 roku w pałacu. Zarząd nad majątkiem objęła jego żona Sophie Josephine. (…)

Pozostała nagle i nieoczekiwanie sama, bez jakiegokolwiek przygotowania na tę wyjątkową sytuację. Stosunkowo szybko poradziła sobie z nowym, olbrzymim wyzwaniem. Niestety, czekały ją jeszcze kolejne ciężkie chwile i bolesne decyzje.

W styczniu 1945 roku to ona, jako ostatnia, zamknęła masywne, dębowe drzwi głównego wejścia pałacu. Przeczuwała, że do Kopic już nigdy nie powróci. Opuszczała je z ciężkim sercem. Pozostawiała w Kopicach nie tylko swój dom, najwspanialsze rodzinne wspomnienia, ale również męża, którego tak bardzo kochała. Jeszcze przed samym odjazdem odwiedziła parkowe mauzoleum, w którym był pochowany. Do ostatniej chwili wahała się, czy ma opuszczać majątek. Chciała, pod opieką krewnych, wysłać do Bawarii jedynie dzieci, a samej pozostać w Kopicach i rodzinnym pałacu. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami takiej decyzji i nadciągającym ze wschodu sowieckim zagrożeniem. W końcu przekonały ją prośby i błagania córek. (…)

Hrabina Sophie do Kopic już nigdy nie wróciła. Przeżyła swojego męża o 29 lat. Zmarła w wieku 76 lat (28 października 1972 roku) w Monachium i tam też została pochowana. Podobno jej największym życzeniem było, aby po śmierci spocząć obok swojego męża. Niestety, nie udało się go spełnić.

(…) Na początku 1945 roku pałac w Kopicach pozbawiono właścicieli. W jego murach pozostała jedynie garstka służących i pracowników. Burzliwy okres przemarszu Armii Radzieckiej nie przyniósł okazałej rezydencji poważnych szkód. Dzięki temu, po zakończeniu II wojny światowej, pałac mógł być wykorzystywany przez mieszkańców podczas imprez okolicznościowych, bali i modnych w tym okresie potańcówek. W jego wnętrzach odbywały się również kolonie. Oczywiście, nie oszukujmy się, grabież pozostałości wyposażenia, a potem także elementów wystroju, przebiegła w sposób szybki i zorganizowany, jednakże – co ważne - bez szkody dla konstrukcji budowli. (…) Równie dużo szkody, jeśli nawet nie więcej, poczyniła miejscowa ludność napływowa, która zdewastowała zarówno mauzoleum przy kościele, jak i grobowiec Schaffgotschów w parku, w poszukiwaniu kosztowności w trumnach. Ciała zmarłych zostały rozrzucone i jeszcze wiele lat po wojnie nikt się nimi nie interesował. Dopiero w drugiej połowie lat 70. kości i zmumifikowane szczątki zmarłych zostały zebrane i pochowane w jednym wspólnym grobie obok przykościelnego mauzoleum. (…)

W drugiej połowie lat 40. pałac stał się własnością Okręgowego Zarządu Lasów Państwowych w Katowicach oraz Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Potem jego wnętrza wykorzystywano jako magazyn zbóż i płodów rolnych. I był to początek końca pałacu. Zapasy w „źle” zarządzanym magazynie zaczęły się kurczyć i, po pewnym czasie, zarządzono kontrolę i inwentaryzację. Prawdopodobnie to ze strachu przed ujawnieniem nieuczciwego procederu i w celu zatarciu dowodów nielegalnego handlu, w niedzielę 7 października 1956 roku pałac został podpalony. Ogień podłożono jednocześnie w czterech miejscach, a wodę ze stawu częściowo spuszczono. Na miejscu pożaru zameldowały się wozy strażackie z Niemodlina, Nysy, Grodkowa, a nawet Opola, które, z powodu braku odpowiedniej ilości wody, nie zdołały uratować pałacu. Budowla spłonęła

doszczętnie. Ocalały jedynie grube mury. Milicja, w toku postępowania, wykluczyła z grona podejrzanych firmę budowlaną, której zlecono remont pałacu oraz członków rodziny Schaffgotsch, których początkowo również oskarżano o celowe podpalenie. Sprawców nie wykryto. Od tego czasu pałac powoli dogorywał, stając się źródłem rozrywki dla miejscowych mieszkańców oraz przygodnych poszukiwaczy poniemieckich skarbów.

Pod koniec XX wieku (…) pałac znalazł nowego właściciela! Na początku lat 90. budowla została bowiem sprzedana przez gminę Andrzejowi K. z Krakowa. Niestety, nie podjął on żadnych prac remontowych, (…) Kolejne lata to dla budynku okres wandalizmu i dalszej dewastacji. W 2008 roku okazałe założenie pałacowo-parkowe znalazło nowego właściciela - firmę ZARMEN, która zadeklarowała odbudowę. Budowla została odgruzowana i zabezpieczona, gdyż stan murów z roku na rok się pogarszał. Niestety, do odbudowy nie doszło.(…) W 2017 roku w Kopicach pojawiła się firma z kapitałem zagranicznym, która po czasie okazała się jednak niewypłacalna, przez co odbudowa ponownie nie doszła do skutku. W 2022 roku pałac w Kopicach został zakupiony przez Państwo Mariolę i Joachima Wiesiollek.

HISTORIA PAŁACU

PAŁAC W KOPICACH

Kopice 47

49-200 Kopice

 

 

mail: info@palackopice.com.pl

 

 

 

Obserwuj nas

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.